W dwudziestym pierwszym wieku wiele mówi się o chorobach cywilizacyjnych. Obawiamy się raka, bólu pleców, cukrzycy… no i przede wszystkim stresu. Coraz lepiej go poznajemy i coraz lepiej znamy jego skutki; a szczególnie w czasie szalejącego koronawirusa jesteśmy narażeni na ogromne jego dawki. A jaki to ma związek z jamą ustną?
Epidemia stresu
Można teraz kręcić głową i twierdzić, że stres to przecież problem psychiczny – jak może działać na zęby? A jednak! Organizm żyjący w długotrwałym napięciu jest bardzo osłabiony również fizycznie. Journal of Periodontology wskazuje w swoich badaniach, że osoby zestresowane są bardziej podatne na choroby przyzębia. Bezwiednie zaciskają one szczęki, zgrzytają zębami, a w ten sposób nieświadomie ścierają szkliwo, wywołują pękanie zębów i problemy ze zgryzem. Dosłownie zjadamy swoje zęby przez stres!
Ale to nie wszystko. Szybkie tempo życia może powodować również owrzodzenie i suchość jamy ustnej, brzydki zapach z ust, uszkodzenia stawu skroniowo-żuchwowego, no i infekcje czy choroby dziąseł. Przemęczenie z kolei przyczynia się do zaburzeń snu, bólów głowy, gorszej wydajności organizmu. Nietrudno się domyślić, że wszystkie te objawy pogarszają jakość życia pacjenta, a ten w konsekwencji stresuje się jeszcze bardziej. Brzmi jak błędne koło, prawda?
Sami sobie winni?
Trzeba pamiętać, że nie tylko stres niszczy zęby. Sami się do tego przykładamy, bagatelizując wizyty u dentysty. Wymawiamy się brakiem czasu, odkładamy higienizację i kontrole w nieskończoność, zaniedbujemy higienę i wręcz prosimy się o fatalne skutki. W efekcie lądujemy na fotelu stomatologicznym z zaawansowaną próchnicą lub paradontozą.
A przecież zły stan jamy ustnej pogarsza nasze samopoczucie. Przez brak komfortu możemy unikać spotkań, przez ból – niektórych potraw. Leczenie bywa więc jedyną możliwością powrotu do normalnego życia.
Jak odzyskać czas dla siebie
Czy zdarzyło Ci się ostatnio zapomnieć o porannym myciu zębów? Może brakuje Ci czasu na nitkowanie ich? Okazuje się, że tylko 25% naszych rodaków szczotkuje jamę ustną 3 minuty dziennie. Najczęściej robimy to byle jak, pomiędzy jednymi sprawunkami a drugimi, a potem zagryzamy batony, aby choć zagłuszyć głód. Nie brzmi to jak dobry scenariusz dla zębów, prawda? Zatem epidemia stresu daje się we znaki – próchnica wciąż króluje w Polsce.
Wizyty kontrolne powinny odbywać się co pół roku. Pomyślmy, ile czasu spędzamy przez 6 miesięcy u fryzjera albo kosmetyczki i zastanówmy się, co powinno być tutaj ważniejsze. A regularne wizyty może wpłyną na nasze nawyki domowe, póki jeszcze nie jest za późno.